31 maja 2015 roku punktualnie o 10:45 z peronu I ze stacji Opole Główne odjechał w ramach VI edycji Opolski Ekspres Dęty. Jednakże to nie szósta podróż ekspresu a ósma trasa, bowiem I i II edycja miały po dwie trasy.
Wypełniony skład pomknął wraz z muzykami, z trzech orkiestr dętych: Politechniki Opolskiej, Opolskiego Elektryczniaka i po raz pierwszy Grudzickiej Orkiestry Dętej w kierunku Racławic Śląskich, którzy pod dyrekcją Przemysława Ślusarczyka – pomysłodawcy, koordynatora i realizatora akcji dały po drodze trzy koncerty. Nie zabrakło oczywiście krótkiego „hałasowania” przez pociągiem na I peronie w Opolu.
Pierwszy przystanek miał miejsce na stacji Kędzierzyn-Koźle, gdzie 15 minut wypełniły utwory polskiej i zagranicznej muzyki rozrywkowej. Nie zabrakło na dobry początek marsza. Oprócz całej załogi ekspresu bardzo zróżnicowanej wiekowo począwszy od entuzjastów kolejnictwa i podróży pociągiem lat 2 skończywszy na lat „eścia”, dołączyło spontanicznie wiele osób z innych peronów, oraz te, które przybyły specjalnie na I pokaz muzyczny. Zmieniamy kierunek i jedziemy dalej. Mozolnie nasz szynobus pokonuje wiele rozjazdów i „krzyżaków” by wreszcie wjechać na pierwszy kilometr Magistrali Podsudeckiej. Tak. Jedziemy do Racławic na II dzień Pikniku Kolejowego „Koleją po pograniczu polsko-czeskim 2015”. Pomysł połączenia trasy „Kolej na orkiestrę” z Piknikiem Kolejowym narodził się rok wcześniej. Niestety z uwagi na wcześniejsze zobowiązania i programy imprez do swoistej symbiozy mogło dojść dopiero teraz.
Po drodze zatrzymujemy się na stacji Głogówek. Gramy 20 minut. Swoje debiutanckie 3 minuty mają Grudziczanie. Słońce niemiłosiernie grzeje w twarze, ale nie dajemy się. Muzyka taneczna daje zgromadzonym i muzykom swoiste wytchnienie. Publiczności z zewnątrz trochę mniej.
Stan Magistrali Podsudeckiej potwierdza, że na przestrzeni lat dokonał się olbrzymi regres i degradacja. Za Kędzierzynem-Koźlem Zachodnim stan torowiska daje wiele do życzenia. Na odcinku wielu kilometrów po powodzi drugi tor jest nieczynny. Maksymalną prędkość 90 km/h możemy rozwinąć tylko na niecałych 6 km trasy do Racławic. Nie lepiej było do Kędzierzyna-Koźla. Stuka, buja, ale drugiej strony jest „klimat kolei z lat dzieciństwa”. Pamiętam jeszcze czasy, kiedy w Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia w Opolu jeździłem wraz z koleżeństwem na koncerty po województwie opolskim przed różnymi konkursami albo zwyczajnie w ramach wymiany. Podróżowało się koleją. Częste takty pociągów osobowych złożonych ze „stonek i piętrusów”, składy pullmanów z przedziałami otwartymi czy … pociągi pospieszne (w wakacji także międzynarodowe do Lepzig Hbf … tak, tak, były takie czasy) ożywiały co parę minut magistralę.
Wjeżdżamy na stację Racławice Śląskie. Blask najważniejszej między Kędzierzynem-Koźlem a Nysą stacji węzłowej (obecnie tylko tranzytowej w związku z likwidacją wszystkich linii dookoła) przygasł. Zardzewiałe tory i inżyniera kolejowa (tak jak na trasie) robią przygnębiające wrażenie. Mimo to stacja na dwa dni ożywa. Za sprawą pikniku. Jesteśmy gośćmi II dnia imprezy. Mamy prawie trzy godziny postoju. Przygotowuję się wraz z muzykami do kulminacyjnego występu. Pomimo upału i kurzu gramy 45 minut. Na koniec wydarzenie towarzyskie jakiego jeszcze nie było – jeden z podróżujących, młody kolejarz oświadcza się pannie. Orkiestra spontanicznie gra, oświadczyny przyjęte ! Skąd inąd jako jeden z wąskiego grona osób „maczałem w tym palce”. Bardzo miły akcent.
Zwiedzamy dworzec. W jednym z pomieszczeń duża makieta kolejowa. Można obejść wzdłuż i w szerz dworzec. Pojeździć drezynami. Zainteresowani mogą obejrzeć nasz skład. Można iść dalej zobaczyć słynny wiszący, zabytkowy most kolejowy nad Osobłogą. 129 metrowej długości most zbudowany w rok i oddany do eksploatacji w 1904 roku został opisany w przedwojennym niemieckim atlasie prezentującym największe dzieła niemieckich inżynierów budownictwa. I jak na pragmatycznych Niemców przystało od razu był pomyślany w taki sposób aby można było w przyszłości dobudować drugi tor, gdyż z roku na rok ilość pociągów stale się zwiększała a linia miała znaczenie strategiczne.
Trzy godziny mijają szybko. Niestety zabrakło parowozu Ty42-24 ze skansenu kolejowego w Pyskowicach obiecanego przez organizatorów pikniku, który miał być wielką atrakcją i na którego obecność cała społeczność Opolskiego Ekspresu Dętego się cieszyła. Tym bardziej, że była planowana sesja z udziałem orkiestr.
Wracamy. Po drodze stajemy w Głogówku i Kędzierzynie-Koźlu aby wysadzić niektórych podróżnych i zmienić kierunek jazdy. Po 72 minutach od wyruszenia z Racławic jesteśmy w Opolu Głównym. Impreza dobiega końca. Humory dopisują.
Od początku imprezy organizatorami są: Politechnika Opolska, Urząd Marszałkowski Województwa Opolskiego oraz Przewozy Regionalne Sp. z o.o. Oddział Opolski z siedzibą w Opolu. Oprócz muzyków, którzy są najbardziej widocznym elementem układanki jest sztab ludzi, którzy czuwają nad bezpieczeństwem, sprawną organizacją i przebiegiem imprezy. Niewidoczni. Ale również ważni !
Do zobaczenia, miejmy nadzieję, na następnej edycji. Jest jeszcze parę zakątków opolskiego, które nie odwiedziliśmy. Co roku impreza ma inny motyw przewodni, po to, aby żyć swoim życiem. Aby się rozwijać. Aby symbioza orkiestr dętych i kolei żelaznej tak ze sobą związanych od zawsze, tym bardziej na Śląsku mogła trwać.
Pełna galeria fotograficzna na stronie imprezy [tutaj]