Kategoria Polecamy ze strony Ostatnia Fabryka Parowozów Norberta Tkaczyka i Przemysława Ślusarczyka poświęcony opolskiej kolei i nie tylko, inżynierii kolejowej, podróżom, wydarzeniom i imprezom z branży transportowej. Kategoria dotyczy artykułów, imprez, wydarzeń.
Parę dni temu, 15 maja minęła kolejna rocznica pierwszego kursu legendarnego pociągu zwanego “Latającym Ślązakiem”, uzupełniającego siatkę szybkich połączeń pociągów zwanych “Latającymi” w siatce połączeń DR. Zapraszamy do skorzystania z modułu poświęconemu temu fenomenowi kolejowemu na przedwojennym Śląsku w ramach strony Opolskiego Ekspresu Dętego. Jest duża szansa, że ten ostatni powróci na tory w tym roku. Po przerwie pandemicznej.
Latający Ślązak na moście kolejowym na rzece Kłodnica. Na dalszym planie podstacja trakcyjna
W 2019 roku na trasie Wrocław Główny – Opole Główne załoga Opolskiego Ekspresu Dętego pobiła rekord przejazdu Latającego Ślązaka z 1936 roku. Odcinek ten pokonano w 36 minut, o 3 minuty szybciej. Może za parę lat po zakończeniu modernizacji węzła Wrocław Brochów oraz odcinka Opole Główne – Opole Zachodnie (w tym samej stacji i mostów kolejowych) uda się jeszcze poprawić ten wynik o parę minut.
“Latający Ślązak” w zasobach Opolskiego Ekspresu Dętej:
Kłodzki parowóz pospieszny serii Pt47-112 wraz z polskimi oliwkowymi pulmanami wraca z obchodów jubileuszu kolei holenderskich. Po drodze w Niemczech na stacji w Osnabrück zorganizowano pamiątkowy fotostop dla sympatyków pary. Dla lepszego efektu fotograficznego odczepiony spalinową lokomotywę prowadzącą i polski skład poruszał się o własnych siłach.
Jest pierwszą w województwie opolskim koleją drezynową. Rozpoczęła swoją działalność w 2021 roku oferując pięć drezyn napędzanych siłą nóg poprzez pedałowanie, mieszczących od 6 do 8 pasażerów. Trasa kolei liczy 6 km, ale właściciele planują ją wydłużyć. Trasa rozpoczyna się i kończy na stacji kolejowej w Staniszczach Wielkich.
Drezyny poruszają się po zachowanym fragmencie linii kolejowej nr 175. Ten niegdyś istotny szlak kolejowy rozpoczynający się na posterunku odgałęźnym Kłodnica był szlakiem pierwszorzędnym. Na części trasy od Strzelec Opolskich do Kluczborka był zelektryfikowany. Obecnie ruch odbywa się tylko ze Strzelec Opolskich do Rozmierki. Na odcinku Strzelce Opolskie – Kluczbork wiele lat temu została zdjęta trakcja, torowisko zlikwidowana na odcinku Kłodnica – Strzelce Opolskie oraz Rozmierka – Staniszcze Wielkie. Od Fosowskiego do Kluczborka czynny jest tylko jeden tor a infrastruktura jest w złym stanie technicznym.
Zapraszamy do obejrzenia trzeciego filmu WFO w Łodzi z 1958 roku.
W ostatnich dniach Wytwórnia Filmów Oświatowych w Łodzi udostępnia przetworzone cyfrowo filmy ze swojego bogatego archiwum. Czas na kolejny, ostatni film. Poprzednie części były poświęcone obsłudze i pracy parowozu. W roli głównej wystąpił Pt47 z lokomotywowni Łódź Kaliska.
Czas teraz na film poświęcony taborowi towarowemu i pracy rewidenta. Ten film pochodzi także z 1958 roku.
Unikat filmowy z 1959 roku Wytwórni Filmów Oświatowych w Łodzi.
W roli głównej parowóz pospieszny serii Pt47-129
Producent H. Cegielski Poznań
Nr fabryczny 1331
Rok budowy 1949
Ciśnienie pary w kotle 15 atm
Masa służbowa bez tendra 104,2 t
Prędkość konstrukcyjna 110km/h
Pierwszy przydział Parowozownia Łódź Kaliska
Ciekawostka nr 1: Lokomotywy tej serii jako ostatnie parowozy w Europie aż do 31 maja 1986 roku (!) prowadziły międzynarodowe pociągi “Karpaty” relacji Warszawa – Bukareszt.
Ciekawostka nr 2: Parowozy serii Pt47 często miały zaszczyt prowadzić tzw. PONSZ-e, czyli pociągi nadzwyczajne specjalnego znaczenia. Woziły one dyplomatów i dygnitarzy, wczasowiczów nad morze i do Kotliny Kłodzkiej itp.
Ciekawostka nr 3: Parowozy serii Pt47 budowano jednocześnie w dwóch fabrykach. Te z “Fabloku” Chrzanów miały nry inwentarzowe zaczynające się od 1 (oraz od 161), natomiast maszyny z Cegielskiego Poznań nosiły oznaczenie od 101. Pod koniec żywotności tej serii, w połowie lat 80. na stanie MD Kostrzyn znalazły się te dwie pierwsze lokomotywy: Pt47-1 oraz Pt47-101.
Ciekawostka nr 4: Parowozy serii Pt47, 9 i 10 września 1988 roku miały reprezentacyjną rolę w prowadzeniu przez teren Polski legendarnego Orient Ekspresu (poc. nr 71810 / 71809).
opracowanie na podstawie materiałów własnych: Norbert Tkaczyk
Końcem grudnia ub. roku ukazał się w sprzedaży długo wyczekiwany przez polskich modelarzy model popularnego elektrycznego zespołu trakcyjnego serii EN57 (skala H0).
Jako pierwszą na rynek wypuszczono wersję analogową tego najdłużej na świecie produkowanego pojazdu szynowego. Nieco później, początkiem 2023 roku dostępna była już wersja modelu z dźwiękiem, DCC. Publikujemy wydaną z tej okazji oryginalną niemieckojęzyczną ulotkę firmy PIKO zachęcającą do zakupu tego pięknego produktu.
Z Nowym Rokiem kontynuujemy nasz mini-cykl wspierający premierowe pokazy i sprzedaż pierwszych modeli polskiego EZT EN57.
W kolejnym kadrze zatrzymaliśmy EN57-1180 pierwszego wzoru malowania na szlaku pomiędzy Lublińcem a Fosowskiem na stacji Pawonków. Tu w promieniach wiosennego słońca, 29 kwietnia 2007 roku.
zdjęcie: Norbert Tkaczyk, wszelkie prawa zastrzeżone
Dziś mamy dla Was tryptyk fotograficzny (kadr czwarty …)
W roli głównej elektryczny zespół trakcyjny EN57-804 oczywiście w pierwszym wzorze malatury. Miejsce akcji to peron III stacji Opole Główne 17 maja 2006 roku.
zdjęcia: Norbert Tkaczyk, wszelkie prawa zastrzeżone
3 grudnia 2022 roku po 4 letniej przerwie do Polski przyjechał pociąg turystyczny, którego organizatorem był Lausitzer Dampflok Club e.V. w relacji Cottbus Hbf. – Wrocław Główny. Po odczepieniu części składu na stacji Wrocław Główny pozostałe wagony pojechały dalej do Świdnicy przez Sobótkę.
Niestety jak podają media nie obyło się bez spóźnienia, które było zwiększane z każdym odcinkiem jazdy ekspresu. W drogę powrotną do Cottbus skład wyruszył z ponad 4 godzinnym opóźnieniem z Wrocławia Głównego.
Ten przejazd można uznać za jedno z najważniejszych wydarzeń kolejowych w Polsce 2022 roku. Zapraszamy do obejrzenia materiałów filmowych realizowanych w różnej scenerii i z użyciem dronów.
Na uwagę zasługuje pierwszy film, który pokazuje piękno i finezyjność starej trakcji parowej oraz taboru z minionych dziesięcioleci z cudowną sceną przejazdu składu w drodze powrotnej przez stację Wrocław – Leśnica. No i ten dźwięk … Dźwięk legendarnych maszyn, których gwizd odmierzał pory dnia, pory roku … Również drugi materiał to piękne plenery stacji Wrocław Główny. Trzeci film to swoisty, filmowy diariusz przejazdu.
Dla małych i dużych nie tylko w wakacje i jesienne wieczory
4 lata temu pisałem o bardzo praktycznej aplikacji “Semafor”. Był czas, że zniknęła na chwilę ze sklepu Google Play. Po latach przerwy znów zagościła na moim telefonie i mam nadzieję, że pozostanie na długi czas.
Aplikacja ponownie zdobywa moje uznanie prostotą, przejrzystością formy i grafiki. Co ważne – od samego początku ta aplikacja była wolna od reklam, które często potrafią być zmorą nawet bardzo ciekawych darmowych ale także komercyjnych aplikacji. I nadal ich nie ma. Jest nowa, ciekawa szata graficzna.
Główny pulpit podzielony jest na przejrzyste działy: sygnalizatory, wskaźniki IE-1, pozostałe wskaźniki, pozostałe sygnały, sygnały kształtowe. W dziale sygnalizatory można manualnie ćwiczyć i poznawać co oznacza dane zestawienie świetlne (sygnalizator półsamoczynny, ostrzegawczy, powtarzający, manewrowy, samoczynna blokada liniowa i ostrzegawczy przejazdowy oraz do sygnalizacji kształtowej).
Obecnymi autorami Semafora są: Piotr Goss (twórca i grafik), Mateusz Kozłowski (grafik) i Szymon Prusak (programista). W aplikacji znajdują się odnośniki do mediów społecznościowych autorów oraz link do Repozytorium PKP. Sądząc po dotychczasowej pracy aplikacja zapewne będzie nadal rozwijana.
Prezentacja naszego opolskiego dworca jako gry – wyróżnienie wojewódzkie
Konkurs polegał na przygotowaniu prezentacji w postaci gry lub escape-roomu (w aplikacji genially) na temat miejscowości, okolicy, gdzie znajduje się placówka uczniów. Praca mogła przedstawiać postać związaną z regionem, ciekawe miejsce historyczne lub przyrodnicze, legendę, miejsce kultu. Organizatorem konkursu „Geniallne Miejsca” było Polskie Towarzystwo Informatyczne oraz działająca w jego ramach Sekcja Informatyki Szkolnej. Partnerami konkursu byli: EduTriki, Nieprzeciętna Polonistka wraz z Ambasadorami Genially w Polsce.
W projekcie brali udział uczniowie 1 klasy z TEB Edukacji w Opolu (Łukasz Dobosz, Dominik Goczoł, Tomasz Mazur oraz uczniowie z Zespołu Szkół Elektrycznych w Opolu z klasy III), Piotr Weiss i Jan Chomontowicz. Opiekunem była Pani Iwona Tkacz, nauczyciel języka polskiego w TEB Edukacji. Link do mapy wszystkich miejsc w tym do mapy pracy zespołu – kliknij tutaj
Praca konkursowa została nagrodzona wyróżnieniem wojewódzkim. Jest to historia Dworca PKP Opole Główne i szlaków kolejowych Opolszczyzny a także sympatyków kolejnictwa, promocja ciekawego miejsca w Opolu. Projekt znalazł się na ogólnopolskiej mapie genial.ly (narzędzie do projektowania prezentacji, gier, interaktywności, wykorzystywane przez nauczycieli).
Pani Iwona Tkacz i zespół byli tak skromni, że nie pochwalili się nam, że w maju tego roku otrzymali wspomniane wyróżnienie. Miło nam dodać, że nasze osoby oraz Ostatnia Fabryka Parowozów znalazły się w zasobach tego przedsięwzięcia. Wiele materiałów graficznych pochodzi z bogatego archiwum Norberta Tkaczyka. Nie zabrakło także akcentu Latającego Ślązaka – bohatera X edycji Opolskiego Ekspresu Dętego. Zespołowi gratulujemy z całego serca!
Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka w Opolu, ul. Kościuszki 14, 1.10.2022 (sobota), godzina 17.15 – 17.30 – Wernisaż wystawy „Kolej na Śląsku Opolskim”. Zwiedzanie ekspozycji z autorem, Norbertem Tkaczykiem.
Miłośnikiem kolei od dzieciństwa, fotografującym i dokumentującym zmiany na kolei od lat ’70, posiadaczem kolekcji biletów kartonowych, rozkładów jazdy PKP i kolejowy bibliofil. W latach’90 korespondent Tygodnika Kolejarza SYGNAŁY, a później NOWE SYGNAŁY, a także magazynu ilustrowanego KOLEJE MAŁE I DUŻE.
Norbert Tkaczyk jest laureatem w ogólnopolskim konkursie fotograficznym „Obiektyw na kolej 2006”oraz „Obiektyw na kolej 2007” organizowanym przez KURIER PKP. W 2006 r. 2 miejsce w kategorii „Infrastruktura” za zdjęcie „Inne spojrzenie na budynek dworca” (Opole Główne). Dyplom sygnowany przez Prezesa PKP oraz Ministerstwo Infrastruktury RP. W 2007 r. 3 miejsce w kategorii „Kolejarz na służbie” za zdjęcie „Obsługa ręczna” (1 i 2 miejsca nie przyznano). Dyplom sygnowany przez Prezesa PKP oraz Ministerstwo Infrastruktury RP.
Muzeum powstało w 2007 roku z okazji stulecia linii kolejowej Kętrzyn-Węgorzewo. Prowadzone jest przez Fundację Dziedzictwo Nasze z Węgorzewa. Siedzibą są pomieszczenia dawnego dworca kolejowego.
Na otwarcie placówki zorganizowano w dawnej poczekalni wystawę “Koleje mazurskie – pamięć wieku”. Eksponaty pochodzą w przeważającej części ze zbiorów prywatnych. Tworzą następujące grupy tematyczne: urządzenia zabezpieczenia ruchu kolejowego, urządzenia techniczno-warsztatowe. urządzenia techniczne służby drogowej, części taboru kolejowego, wyposażenie wnętrz, tablice informacyjne, ubiory i wyposażenie pracowników kolei oraz archiwalia i zbiory biblioteczne.
Muzeum sezonowo. Czynne jest od 1 maja do 31 października. Poza sezonem zwiedzanie jest możliwe po uprzednim uzgodnieniu telefonicznym. Wstęp jest płatny.
Jest jednym z ciekawszych miejsc w Polsce wartym odwiedzenia. Atutem jest monograficzność zbiorów i uporządkowanie tematyczne. Ze stacji można również pojechać drezynami do d. stacji kolejowej w Mamerkach, oddalonej o 9 km. Jest to możliwe po wcześniejszym umówieniu.
zdjęcia (wszelkie prawa zastrzeżone) i tekst: Przemysław Ślusarczyk
Już wkrótce oprowadzimy Państwa po jednej z zachowanych muzealnych kolejek o rzadkim prześwicie toru 600 mm.
Gdzie znajduje się ta wciąż czynna atrakcja? Czy warto ją odwiedzić? Jak często odbywają się tam kursy i na jak długim odcinku? Na te pytania znajdziecie odpowiedź odwiedzając regularnie naszą witrynę OFP.
Punktualnie o 15:50 pociąg Kolei Dolnośląskich odjechał z DW PKP Wrocław Główny.
Trasa do Adršpach – Skalnego Miasta w Republice Czeskiej wiedzie malowniczą trasą dawnej Śląskiej Kolei Górskiej przez Jaworzynę Śląską, Wałbrzych Główny, Mieroszów, Meziměstí. Od Wałbrzycha trasa jest szlakiem jednotorowym, niezelektryfikowanym. Kiedyś to była jedna z odnóg Śląskiej Kolei Górskiej, linia dwutorowa, zelektryfikowana. Była do lipca 1945 roku, kiedy to Rosjanie “w ramach reparacji wojennych” rozgrabili wszystko, co się dało. Historyczne ślady znajdziemy na trasie po stronie polskiej i przy wyjeździe ze stacji Mieroszów.
Mimo wszystko krajobrazy i pejzaże górskie zrekompensują nam resztę. Jest to jedna z najpiękniejszych tras kolejowych w województwie dolnośląskim. Za najpiękniejszą wiele osób uważa trasę z Kłodzka Głównego do Wałbrzycha Głównego. Ale to już inna historia …
Od trzech lat obchodzimy kolejne setne rocznice kolejnych Powstań Śląskich.
Światowa pandemia Covid-19 uniemożliwiła zorganizowania wielu uroczystości także i na ten temat. Te które odbyły się w bieżącym roku oraz publikacje i programy telewizyjne wcale lub tylko powierzchownie traktują o tak istotnym udziale w III Powstaniu pociągów pancernych. Prawdopodobnie bez ich udziału wynik walk przeważyłby na stronę niemiecką, a polskie oddziały powstańcze utraciłyby sporo mobilności.
W konsekwencji walki trwałyby dłużej, a straty polskiej strony wzrosłyby znacznie. Problemem w ukazaniu roli kolejowych składów pancernych są głównie znikome wzmianki w obecnej historiografii. O ile rozpisanie i naszkicowanie układów tychże pojazdów jest nieskomplikowane, o tyle już rzeczowe, zgodne z faktami kroniki działań okazują się bardzo trudne do odtworzenia. Odeszli ludzie, którzy tworzyli te pociągi, a potem w nich walczyli.
Poprzez II wojnę światową zaginęło wiele dokumentów. Głównym materiałem na którym można się oprzeć, jest opracowanie porucznika Jana Horsta, który był dowódcą pociągu pancernego pn. „Nowak”. Opracowanie to pisane 18 kwietnia 1922 roku oparte na szczegółowych notatkach, znajduje się w zbiorach Wojskowego Biura Historycznego. Ponieważ tekst jest w języku niemieckim, przypuszcza się, że pierwotny tekst polski został przetłumaczony przez osobę słabo znającą język niemiecki.
W opracowaniu można znaleźć rozbieżności czasowe niektórych zdarzeń, a także nazewnictwa. Zdarza się również, że ten sam autor podaje inne dane na ten sam temat. Pociągów pancernych w III Powstaniu Śląskim było około 20. My zajmiemy się jednak tylko tymi zbudowanymi w hucie w Zawadzkiem oraz przy częściowej współpracy Warsztatów w Krupskim Młynie. Były to: nr 13 „Nowak”, nr 14 „Zygmunt Powstaniec”, nr 15 „Tadek Ślązak” oraz nr 16 „Testart” (późniejszy „Piast”). Ale może od początku …
Co to jest pociąg pancerny i jaka jest jego konstrukcja? Pociąg pancerny to pociąg kolejowy składający się z opancerzonych, uzbrojonych w działa i broń maszynową wagonów oraz opancerzonego parowozu znajdującego się w środku, a nie jak w zwykłych składach na czele pociągu; używany do działań bojowych wzdłuż linii kolejowej. Po raz pierwszy pociągów pancernych użyto w czasie wojny francusko-pruskiej (1870-71) przez Francuzów, następnie przez Anglików w wojnie burskiej (1899-1902), pewną rolę odegrały również w I wojnie światowej (1914-18) oraz podczas wojny domowej w Rosji (1918-20). W czasie II wojny światowej (1939-45) były używane jedynie sporadycznie.
Pociągi pancerne stanowiły trzon sił pancernych wojsk powstańczych. W chwili wybuchu III Powstania zorganizowani wcześniej powstańcy nie dysponowali ciężkim uzbrojeniem w postaci np. samochodów i pociągów pancernych. Takowe zbudowano już po kilku dniach walk powstańczych. Początkowo były to bardzo prymitywne konstrukcje, ale pomimo to odegrały kluczową rolę w drodze do wyzwolenia Górnego Śląska spod germanizacji.
Górny Śląsk stwarzał dogodne warunki do użycia pociągów pancernych jako środka walki, gdyż posiadał dobrze rozwiniętą sieć kolejową z dużymi węzłami i rozbudowanym zapleczem technicznym. Wielkoprzemysłowy charakter regionu zapewniał możliwość nie tylko napraw, ale i budowy tego rodzaju sprzętu. Ponadto działała tu liczna paramilitarna organizacja kolejarzy – Kolejowa Polska Organizacja Wojskowa – zrzeszająca ponad 2,5 tysiąca członków.
Wraz z rozpoczęciem III Powstania powołane zostały przy Naczelnej Komendzie Wojsk Powstańczych (NKWP) – Szefostwo Kolejnictwa, a w czerwcu 1921 roku – Inspektorat Pociągów Pancernych. W okresie III Powstania kolejarze zdołali utrzymać ruch pociągów osobowych i towarowych według nowego rozkładu jazdy, zorganizować transport wojskowy, uruchomić wywóz towarów (głównie węgla) do Polski, a także innych krajów, kontrolując obszar z około 850 km linii kolejowych, 127 stacji i 26 przystanków osobowych kolejowych.
Znaczna grupa kolejarzy brała udział w walkach zbrojnych, tworząc załogi pociągów pancernych, operujących na najbardziej zagrożonych odcinkach frontu. Tereny opanowane przez siły powstańcze podzielono na grupy: „Północ”, „Południe” oraz „Wschód”.
Na podstawie zachowanych niekompletnych dokumentów z różnych źródeł, często sprzecznych wspomnień i relacji można przypuszczać, że podczas III Powstania Śląskiego zbudowano lub sformowano około 20 samodzielnych jednostek. Istniały one jednak niejednocześnie. Z Polski dostarczono 9 parowozów opancerzonych oraz 20 wagonów bojowych. Natomiast na Śląsku tylko w ciągu jednego miesiąca opancerzono 15 parowozów oraz zbudowano 48 wagonów bojowych.
Głównymi ośrodkami budowy powstańczych pociągów pancernych były Szopienice i Zawadzkie (kooperacja Krupski Młyn). W wyniku reorganizacji i inwentaryzacji po 1 czerwca 1921 roku wprowadzono nazwy, numery oraz przydziały pociągów pancernych podległych NKWP. 16 składów rozmieszczono w 4 grupach i 8 dywizjonach. Powstańcze pociągi pancerne używane były do różnych przedsięwzięć bojowych, takich jak: patrolowanie i ubezpieczanie linii kolejowych, niszczenie umocnień przeciwnika w strefie przyfrontowej, wspieranie natarcia własnej piechoty, wspieranie obrony i osłona odwrotu.
Uczestniczyły one w licznych bojach czym odegrały istotna rolę w III Powstaniu Śląskim. W kolejnej części artykułu przyjrzymy się budowie pociągów pancernych w hucie w Zawadzkiem.
źródło: Gazeta Wyborcza, https://wyborcza.pl/alehistoria/51,121681,19968658.html?i=2
Z ogromną satysfakcją przedstawiamy Państwu reprodukcję mało znanej archiwalnej kartki pocztowej.
Przedstawia ona widok na stację kolejową w Opolu (dawnym Oppeln) oraz budynek dworca. Obraz pochodzi z 1903 roku, kiedy to trwała jeszcze przebudowa stacji oraz prace wykończeniowe przy budowie nowego obiekt dworca. Kiedy przyjrzymy się szczegółom zauważymy, że na dachu hollu dworca trwają nadal prace dekarskie, wokół budynku widać sprzęty budowlane.
W tle zdjęcia mamy kamienice obecnej ulicy 1 Maja, które oglądamy dzięki temu, iż kompleks zabudowań dzisiejszego wejścia na dworzec wraz z tunelem podziemnym i spedycja towarową powstały później. Nie ma tu także zadaszonych podziemnych przejść pomiędzy peronami I a II. Oczywiście początkiem XX wieku linie kolejowe nie były jeszcze zelektryfikowane.
Jednak na uwagę zasługują słupy telegraficzne w peronie, żuraw wodny dla parowozów w centralnym punkcie stacji, a także interesującej budowy kolebkowe burty odkrytych wagonów węglarek. Ciekawostek na pocztówce jest więcej, ale pragniemy Drodzy Państwo podzielić się z Wami, tą zajmującą rozrywką intelektualną.
Jak na naszą witrynę przystało dzisiejsza o/powieść będzie aż nadto kolejowa, pomimo iż jej akcja rozpoczyna się kilka wieków wstecz.
Kilkaset lat temu wszak nawet nie fantazjowano o kolei, ale za to pierwsze wzmianki o znamienitym rodzie Siemensów zaznaczają się rokiem 1384. Rodzina ta wywodzi się z rolników oraz szanowanych mistrzów rzemieślniczych, którzy piastowali czołowe stanowiska w cechach miasta Goslar (Harz): kupcom, dzierżawcom ziemi, wykształconym obywatelom. Na początku XVII wieku zapewniła Wolnemu Cesarskiemu Miastu czterech burmistrzów.
Jednak międzynarodową sławę i rozgłos trwający po dziś dzień przyniósł rodzinie Werner Siemens, urodzony w 1816 r. w Lenthe koło Hanoweru (zm. 1892 r.), jeden z pionierów elektrotechniki, który w roku 1847 stworzył zalążek obecnie działającego na całym świecie koncernu Siemens. Założył on telegraficzną spółkę pn. Siemens & Halske w Berlinie. W 1866 roku, wraz z odkryciem zasady dynamo elektrycznej i skonstruowaniem pierwszej prądnicy, stworzył ekonomiczną technologię wysokiego napięcia.
Przez kolejne dziesięciolecia rodzinna firma Wernera Siemensa rozrosła się do rozmiarów potężnego, międzynarodowego koncernu produkująca również dla kolejnictwa pojazdy trakcyjne elektryczne oraz podzespoły i osprzęt niezbędny dla bezpiecznego prowadzenia ruchu pociągów. Dzięki temu, że front II wojny światowej skupił się na dużych i wielkich ośrodkach miejskich oraz obiektach wojskowych, na małe i piękne architektonicznie miasteczko Goslar praktycznie nie spadła żadna aliancka bomba. Zachował się także dom rodziny Siemens.
Siemenshaus (niem.) to obiekt z muru pruskiego stojący u zbiegu ulic Schreiberstrasse i Bergstrasse. Został zbudowany w latach 1692/93 przez kupca i gubernatora miasta Hansa Siemensa. Na drzwiach wejściowych, w ozdobnej rzeźbie w drewnie, znajduje się motto budowniczego: ora et labora, czyli módl się i pracuj. Uwagę przykuwa także godność Hansa Siemensa napisana dawnym językiem, bez litery „e”, czyli Hans Simens.
opracowanie i zdjęcia z 18.07.2021 – Norbert Tkaczyk, źródło historii oraz herbu Siemensów w Wikipedii.
13 marca 2021 mija dokładnie 60 lat od przejęcia przez PKP pierwszego egzemplarza 4-osiowej pasażerskiej lokomotywy elektrycznej EU05.
EU05 został wyprodukowany przez czechosłowackie zakłady “ŠKODA” w Pilźnie. Dzisiaj to Škoda Transportation Cz. Lokomotywa otrzymała oznaczenie EU05-10 /nr fabryczny 44E-4316/. Pierwszym przydziałem pracy trakcyjnej była lokomotywownia Warszawa Odolany.
W latach 1972 – 1977 wszystkie lokomotywy elektryczne zostały zmodernizowane w Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego w Gdańsku. Seria liczyła 27 sztuk. Zrobiono to z uwagi na dobre parametry trakcyjne i brak polskich elektrowozów do prowadzenia szybkich pociągów pasażerskich. Zmodernizowano je na lokomotywy z przeznaczeniem do obsługi szybkich pociągów pasażerskich i ekspresowych z prędkością do 160 km/h. Spowodowało to zmianę oznaczenia z EU05 na EP05. Zmieniono malaturę z koloru zielonego na pomarańczowy.
Więcej o tym wydarzeniu przeczytacie Państwo na Facebooku:
Wraz z transformacją ustrojową i likwidacją dziesiątek śląskich zakładów pracy, zamarł także ruch na żelaznych szlakach.
Przedstawiamy jeden z rozkładów jazdy po którym, pozostały jedynie wspomnienia. Ze stacji Jastrzębie Zdrój dziś nie odjeżdża żaden pociąg. Rozkład jazdy z 1987 roku zawiera jeszcze pełne bogactwo kierunków w jakie można było udać się z Jastrzębia.
Dzisiaj wędrujemy do świętokrzyskiej parowozowni i prezentujemy jej ciekawą historię.
KALENDARIUM do 1990 roku
1882-84 – lata budowy obiektu;
13 stycznia 1885 – oddanie do użytku hali Parowozowni oraz otwarcie linii kolejowej Gołonóg – Sędziszów;
1914-15 – Parowozownia wchodziła w skład austro-węgierskiej Wojennej Kolei Północnej;
1927 – zamknięcie Parowozowni dla celów trakcyjnych;
1940 – pod okupacją niemiecką rękami Polaków i Żydów zbudowano wachlarz oraz budynki zaplecza gospodarczego Parowozowni;
1945 – powojenna rekrutacja załogi, porządkowanie zakładu, organizacja odbudowy stacji Tunel;
8 lutego 1945 – uruchomienie parowozu Ty42-16, organizacja drużyn na tereny wyzwolone za frontem celem przywozu obrabiarek dla utrzymania technicznego pojazdów trakcyjnych;
1 września 1945 – organizacja Zasadniczej Szkoły Kolejowej;
1947 – podniesienie Parowozowni Głównej 1 klasy, otrzymanie na stan parowozów do obsługi tranzytów towarowych, otwarcie linii Strzemieszyce – Sędziszów;
1953 – przyjęcie na inwentarz parowozów serii Ty51 i Ty246 do prowadzenia ciężkich pociągów tranzytowych, organizacja napraw średnich dla lokomotyw: Tr20, Ty2, Ty42, Ty43;
1955 – oddzielenie od służby mechanicznej napraw wagonów. Utworzenie osobnych służb: Trakcji i Wagonów;
1963 – wpisano na stan pierwsze elektrowozy serii ET21, dla tychże maszyn w czynie społecznym przygotowano kanały rewizyjne oraz zawieszono sieć trakcyjną prze obrotnicę;
1966 – organizacja oddziału napraw i przeglądów, w „Dniu Kolejarza” uroczyście przekazano zelektryfikowaną linię Strzemieszyce – Jaworzno-Szczakowa – Sędziszów;
1972 – przyjęcie na ilostan ciężkich lokomotyw spalinowych ST44, utworzenie oddziałów napraw lokomotyw elektrycznych i spalinowych oraz napraw rewizyjnych parowozów serii: Ty2, Ty42, Ty43;
27 grudnia 1979 – zorganizowanie specjalnego pociągu ratunkowego dla linii Świętokrzyskiej i Hutniczo-Siarkowej;
1 marca 1982 – zorganizowanie napraw rewizyjnych pociągów sieciowych;
28 lutego 1983 – powołanie Zakładowej Zawodowej Straży Pożarnej w sile plutonu;
15 lutego 1984 – organizacja Przyzakładowej Przychodni lekarskiej;
1 lipca 1986 – wprowadzenie wewnętrznego ograniczonego rozrachunku gospodarczego;
22 września 1986 – podjęcie prowadzenia pociągów towarowych 1-osobowo, pierwszy taki skład o nr 32196 poprowadziła lokomotywa ET41-94;
1 listopada 1987 – organizacja napraw okresowych wózków EZT EN57;
9 września 1989 – zakończenie eksploatacji trakcji parowej w MD Sędziszów, parowóz Ty51-15 ustawiono jako pomnik techniki przy Domu Kultury Kolejarza.
SERIE POJAZDÓW TRAKCYJNYCH WYSTĘPUJĄCYCH NA INWENTARZU LOKOMOTYWOWNI SĘDZISZÓW do 1990 roku
Ty51–9 (Widoczny na ilustracji pięknie namalowany kot w butach na osłonie obok reflektora świadczy, że sędziszowscy mechanicy posiadali fantazję i talent).
Opracowanie: Norbert Tkaczyk na podstawie jubileuszowego folderu Parowozowni Sędziszów z 1989 r. oraz materiałów własnych. Szczególne podziękowania dla Tomasza Sikory za okazaną pomoc w kompletowaniu danych historycznych.
Fotografie parowozu Ty51-9 w „Młody Technik” nr 3/1987. Bilety stacji Sędziszów – kolekcja własna autora.
Hanowerskie Muzeum Tramwajów w Sehnde – Wehmingen oprócz pojazdów zebrało także mnóstwo rozmaitych pamiątek związanych z komunikacją miejską szynową i kołową.
W głównym budynku znajduje się kilkanaście pokoi z ekspozycjami. Podziwiać tam możemy: tablice kierunkowe stałe i podświetlane, kasowniki biletowe, bilety, rozkłady jazdy, tablice codziennych wydań pojazdów z depo.
Ogromnie interesujące są zachowane manualne urządzenia nastawcze tramwajowe. Analogiczne do kolejowego wyposażenia nastawni. Wszystkie te artefakty ogląda się z zapartym tchem i wielką przyjemnością.
Zapraszamy do fotograficznej podróży w czasie.
opracowanie i zdjęcia: Norbert Tkaczyk, Hannover (D)
Jak sama nazwa wskazuje Hanowerskie Muzeum Tramwajów w Sehnde kolekcjonuje i restauruje pojazdy komunikacji miejskiej.
Jednak dzięki temu, że szyny tramwajowe w stolicy Dolnej Saksonii posiadają prześwit 1435 mm, muzeum posiada także kilka lżejszych lokomotyw niegdyś służących na kolejach przemysłowych bądź lokalnych. Jednym z takich pojazdów trakcyjnych jest niewielka lokomotywa elektryczna typu: Siemens.
Właśnie ta firma zapoczątkowała produkcję takich “elektryków”. Producent prezentowanego na zdjęciach egzemplarza akurat nie jest znany. Na pewno pojazd zbudowano w 1930 roku, a ostatnio służył w spółce transportowej w Duisburgu. Dziś jest czynnym eksponatem.
Podobna lokomotywa służyła po II wojnie światowej na PKP na dolnośląskiej kolejce Jugowice – Walim. Zachowany egzemplarz można podziwiać w Warszawie.
opracowanie i zdjęcia: Norbert Tkaczyk, Hannover (D)
Hanowerskie Muzeum Tramwajów w Sehnde-Wehmingen jak wszystkie inne placówki tego typu w Niemczech zostały dotknięte obostrzeniami w związku z pandemią.
Z tego powodu wiele atrakcji znajdujących się w pomieszczeniach jest niedostępnych. Nie można korzystać z symulatora jazdy, kina, makiety H0, itp. Zamiennie placówka proponuje więcej ciekawostek w dużych halach oraz na świeżym powietrzu.
W tę niedzielę obecna była orkiestra przewoźnika UESTRA Hannover. Zorganizowano także paradę pojazdów szynowych. Dla najmłodszych gości niedawno zbudowano kolejkę wąskotorową, która cieszy się ogromnym wzięciem. Za niewielką opłatą z przejazdu kolejką korzystają całe rodziny.
Na okrężnym szlaku kursują trzy składy mini-pociągów. Każdy skład złożony jest z modelu lokomotywy spalinowej wzorowanej na oryginale. Krytego wagonu towarowego oraz wagonów z siedziskami dla dzieci i ich opiekunów. Pracowite lokomotywki napędzane są elektrycznymi silnikami o mocy 150 Watt. Ważą około 80 kg i potrafią ciągnąć nawet do 1000 kg.
Skala modeli to 1:8. Czasem na kolejce występują również jeżdżące modele lokomotyw wykonanych przez prywatnych modelarzy. Godna uwagi jest infrastruktura około kolejkowa, jak np. ciekawe imitacje słupów telegraficznych służących jednocześnie, jako oświetleniowe. Małe pociągi powodują uśmiech na twarzach wszystkich pokoleń, a u dzieci radosne chwile pozostają na dłużej w pamięci.
opracowanie oraz galeria: Norbert Tkaczyk, Hannover (D)
Ekstremalnie trudny okres po II wojnie światowej wymuszał oszczędności w prawie każdej dziedzinie życia.
Unicestwiony przemysł europejski, w tym polski, nie był w stanie dostarczać bardzo pilnie potrzebnych produktów i wyrobów. Nic więc dziwnego, że tam gdzie było to tylko możliwe niezbędne funkcjonowania kraju materiały wykorzystywano powtórnie. Nie inaczej było na odradzającej się kolei.
W pierwszej powojennej pięciolatce dokumentację zakładową prowadzono na arkuszach zadrukowanych jeszcze przez okupanta niemieckiego. Luźne strony zszywano w zeszyty, a księgowość wypełniano częstokroć nie piórem, a ołówkiem kopiowym. Podobnie rzecz miała się z biletami.
Dzięki jednolitemu formatowi bilety kartonowe Edmondsona przejęte po kolejach III Rzeszy anulowano na awersie. Natomiast na rewersach drukowano polskie relacje zgodne z kilometrażem i cennikiem PKP. Dziś prezentujemy jeden z takich cudem ocalałych artefaktów.
Drodzy Państwo, z pewnością nieraz w dawniejszych czasach w podróży, bądź obecnie w muzeach podziwialiście piękne konstrukcje lokomotyw parowych. Konstrukcje krajowe i zagraniczne.
A czy byliście kiedyś wewnątrz budki czynnego parowozu? Parowozu “pod parą”, gdzie na palenisko sypie się węgiel i płonie “żywy” ogień. Gdzie w kotle pomiędzy płomienicami i płomieniówkami krąży woda, która zamienia się w parę wodną. Ta para sprężona pod ciśnieniem potrafi pociągnąć i rozpędzić ciężki pociąg.
Jeśli w swoich wakacyjno-letnich wędrówkach będziecie mieli taką okazję, skorzystajcie. Dla zachęty zapraszamy do galerii wykonanej w czynnym parowozie TKt48-18 z Jaworzyny Śląskiej.
zdjęcia: Norbert Tkaczyk, wszelkie prawa zastrzeżone
Dziś kontynuujemy naszą podróż w czasie ostatnimi pociągami pasażerskimi prowadzonymi trakcją parową w województwie opolskim.
Po prezentacji stacji Kotorz Mały, czas przenieść się na tej samej linii kilka stacji dalej, do węzła Jełowa. Styczeń 1990 roku to końcowy sezon grzewczy, kiedy kluczborskie parowozy serii Ty42 obsługiwały pociągi osobowe do Opola przez Jełową. W składach widywaliśmy wagony piętrowe “Bipa” jak i popularne “ryflaki”. W późniejszych latach pociągi prowadziły lokomotywy spalinowe serii SP42, tzw. “kociołki”. Ich nazwa potoczna wiąże się z posiadanym ogrzewaniem parowym dla wagonów.
Poniższa galeria ma jeszcze szczególną wartość. Przedstawia stację Jełowa w pełnej krasie z całą infrastrukturą. Ukazuje nam obiekty, które już przestały istnieć. Wówczas był to funkcjonujący węzeł kolejowy skąd dojechać można było do: Opola, Kluczborka oraz Namysłowa przez Murów. Oprócz budynku dworca, działały 2 nastawnie: JA i JA1, sygnalizacja kształtowa, magazyny i warsztaty, maleńka szopa dla lokomotywki manewrowej, a całości krajobrazu dopełniały słupy telegraficzne wzdłuż torów. Na stacji były 3 perony.
Obecnie prawie wszystko to nie istnieje, a z torowiska został jedynie tor główny i jeden peron, przy którym kilka razy dziennie zatrzymuje się szynobus. Wciąż stoi budynek dworca i wieża ciśnień. Obiekty te są w opłakanym stanie i od lat nie pełnią już swoich funkcji. Pomimo zabytkowego charakteru, ich los w zasadzie jest przesądzony.
W ostatnich latach wszak odbudowano odgałęzienie do Murowa. Jednak kolej nie prowadzi tam zamierzonego ruchu towarowego do tartaku. Kolejne zarządy kolejowe wolnej Polski po 1989 roku spowodowały, że stacja Jełowa z dobrze rozwiniętego węzła stała się zaściankiem, na którym nie pracuje żaden kolejarz.
Współcześnie rządząca partia polityczna zapowiada wielki program naprawczy dla polskiej kolei. Czy będzie dotyczył także tej stacji? Żywimy taką nadzieję… W galerii występują parowozy serii Ty42 z MD Kluczbork, a m.in. Ty42-99.
Wolsztyńskie Parady Parowozów obecnie kojarzą nam się z Majówką, długim majowym weekendem czy równolegle trwającymi Dniami Miasta Wolsztyna.
Stacja Wolsztyn, zdjęcie z 1994 roku
Ale czy było tak zawsze? Czy wszystkie 26 imprez tego typu odbyło się w terminie stałym czy ruchomym? Ile Parad odbyło się naprawdę i czy ta pierwsza była rzeczywiście pierwsza?
Parowozownia Wolsztyn już pod koniec epoki pary w Polsce, czyli z końcem lat’80 XX wieku, zaczęła przybierać kształt kolejowego muzeum. Wciąż pracująca i technicznie sprawna rozszerzyła swą działalność o możliwość zwiedzania obiektu hali wachlarzowej wraz z całą przyległą infrastrukturą niezbędną do prowadzenia obsługi parowozów. Z czasem na inwentarz zakładu przybywało coraz więcej odbudowanych serii lokomotyw parowych i powstawały nowe idee ich prezentacji.
Jednym z takich niebanalnych i jak się później okazało, ponadczasowych pomysłów, stały się właśnie słynne na cały świat Parady Parowozów. Pomysłodawcami, a kolejno i organizatorami byli najczęściej sympatycy dawnej kolei z Republiki Federalnej Niemiec czy Anglii. Początkiem lat’90 słowo „Wolsztyn” elektryzowało już hobbistów z najodleglejszych rejonów globu, jak np. Japończyków, Amerykanów, a nawet Australijczyków. Po pierwszych kameralnych pokazach szybko zanikł wszelki ślad, a każda kolejna parada przyciągała tysięczne rzesze widzów.
Już nie tylko sympatyków pary, ale także całe rodziny z dziećmi. Sprzyjał ku temu czas ustalony przez organizatorów jako majowe święta, wolne od pracy i nauki dnie. Jedni przyjeżdżali dla obejrzenia parowozów, poznania ich historii, inni szukali zajęcia czy rozrywki, rodzice dobrze wspominający epokę pary chcieli podzielić się tym ze swoimi pociechami. Impreza przybrała wymiar masowej do tego stopnia, iż ilość przyjezdnych turystów (ok. 15-20 tys. osób) przekraczała liczbę mieszkańców miasta. Przy torach od stacji Wolsztyn aż do parowozowni pojawiły się stragany pełne różności, pamiątek, także tych odpustowych, całkiem niezła gastronomia, odbywały się koncerty, a nawet wybory miss. I to nie byle jakie, bo wybory Miss Świata Parowozów.
Dość mocno zawładnęła wszystkim komercja, ale trzeba to rozumieć, że bez rzesz ludzi oraz pieniądza nie będzie tego miejsca i nie będzie widowiskowych parad stalowych smoków ziejących parą. Komercja ta mocno podzieliła środowisko krajowych hobbistów kolejowych. Jedni uważają za swój święty obowiązek obecność na corocznych spotkaniach, utarło się że jest to tradycja, natomiast druga grupa jest mocno przeciwna takim jak zwą „masowym spędom”. Głównie spowodowane jest to brakiem możliwości wykonania „czystego” zdjęcia czy filmu bez publiczności, tak aby wyglądało to na naturalne.
Mnie osobiście, jako autora tego tekstu, dziwi takie podejście, ponieważ niewiele mamy w kraju możliwości do spotkań ze starą koleją. Nie jesteśmy tak rozpieszczani jak fani z zachodu Europy, ale możemy przeżywać te niezwykłe wydarzenie wspólnie w gronie znajomych. Przedsiębiorcze osoby zawsze znajdą dobry punkt do uwiecznienia pięknych chwil oraz zawarcia nowych znajomości do czego usilnie zachęcam.
Chronologia Parad
Historia Parad Parowozów w Wolsztynie rozpoczęła się wiosną 1991 roku. 22 kwietnia po raz pierwszy na torach zaprezentowało się 10 wspaniałych maszyn. Był to pokaz PKP dla grupy niemieckich sympatyków wg projektu Rolanda Ruschila.
Kolejna, druga parada miała miejsce 28 września także 1991 roku z udziałem 9 parowozów. Również wg scenariusza Rolanda Ruschil.
Trzecia Parada Parowozów odbyła się 17 maja 1992 roku. Z okazji jubileuszu 85-lecia Parowozowni Wolsztyn widzowie podziwiali 10 gorących maszyn parowych (tydzień później we Wrocławiu hucznie obchodzono 150-lecie kolei na Ziemiach Polskich). W tym przypadku organizatorem całości były PKP.
Czwarte spotkanie z parą to 29 sierpnia 1992 roku. Roland Ruschil zorganizował do pokazu aż 11 lokomotyw.
Natomiast piąta z parad miała miejsce 8 maja 1993 roku w której udział wzięło także 11 maszyn. Organizatorem tradycyjnie już był Roland Ruschil. Co dla nas ważne, ta piąta Parada Parowozów jest tą od której liczy się do dziś kolejne wydarzenia.
W ten sposób dowiadujemy się, że oznaczenia corocznych wolsztyńskich imprez są fikcyjne. W pierwszej połowie lat’90, kiedy miejscowa szopa posiadała wiele serii czynnych parowozów, parady odbywały się częściej. Kiedy lokomotyw pod parą zaczęło stopniowo ubywać, zaczęto zapraszać gości z innych muzeów i skansenów kolejowych, zarówno krajowych, jak i zagranicznych.
W bieżącym roku z powodu pandemii koronawirusa nie odbyła się XXVII Parada Parowozów. Trzymamy kciuki, aby było to możliwe w 2021 roku. Jednak aby tak się stało, dziś Muzeum – Instytucja Kultury w Wolsztynie potrzebuje naszego wsparcia. Prawie 30 lat w służbie dla pasażera – turysty. Nie wolno nam zapomnieć.
opracowanie: Norbert Tkaczyk, na podstawie YouTube oraz notatek własnych