3 maja 2008 roku
Parowóz TKt48-18 ze składem specjalnym “Hefajstos” oraz zielony elektrowóz ET22-936 z “bohunami” w peronach dworca Wrocław Główny.

foto: Norbert Tkaczyk, wszelkie prawa zastrzeżone
Parowóz TKt48-18 ze składem specjalnym “Hefajstos” oraz zielony elektrowóz ET22-936 z “bohunami” w peronach dworca Wrocław Główny.
foto: Norbert Tkaczyk, wszelkie prawa zastrzeżone
3 grudnia 2022 roku po 4 letniej przerwie do Polski przyjechał pociąg turystyczny, którego organizatorem był Lausitzer Dampflok Club e.V. w relacji Cottbus Hbf. – Wrocław Główny. Po odczepieniu części składu na stacji Wrocław Główny pozostałe wagony pojechały dalej do Świdnicy przez Sobótkę.
Niestety jak podają media nie obyło się bez spóźnienia, które było zwiększane z każdym odcinkiem jazdy ekspresu. W drogę powrotną do Cottbus skład wyruszył z ponad 4 godzinnym opóźnieniem z Wrocławia Głównego.
Ten przejazd można uznać za jedno z najważniejszych wydarzeń kolejowych w Polsce 2022 roku. Zapraszamy do obejrzenia materiałów filmowych realizowanych w różnej scenerii i z użyciem dronów.
Na uwagę zasługuje pierwszy film, który pokazuje piękno i finezyjność starej trakcji parowej oraz taboru z minionych dziesięcioleci z cudowną sceną przejazdu składu w drodze powrotnej przez stację Wrocław – Leśnica. No i ten dźwięk … Dźwięk legendarnych maszyn, których gwizd odmierzał pory dnia, pory roku … Również drugi materiał to piękne plenery stacji Wrocław Główny. Trzeci film to swoisty, filmowy diariusz przejazdu.
opracowanie: Przemysław Ślusarczyk
Ostatnią swoją drogę ze stolicy na Wawel odbył koleją. Bardzo mało znanym jest fakt, iż pomimo zakrętów historii, zachował się służbowy rozkład jazdy specjalnego pociągu żałobnego z 1935 roku. Pociąg z trumną marszałka zorganizowano z pełnymi honorami.
Na trasie przejazdu – na stacjach i przy torze – zebrały się dziesiątki tysięcy osób żegnających przywódcę. Wznoszono setki sztandarów i palono znicze. Według zachowanego rozkładu jazdy pociąg prowadzony skarżyskim parowozem serii Os24 na całej trasie nie przekraczał 50 km/h. Zatrzymywał się na kilka minut na dużych stacjach, a na pozostałych przejeżdżał z godnością przy prędkości 10 km/h.
Na portalu ProSkarżysko właśnie ukazał się bogato ilustrowany materiał z przejazdu pociągu żałobnego. Jakie materiały się zachowały? Którędy i jak przebiegała trasa przejazdu? Kto prowadził skład pociągu i kto był jego komendantem? Jak udekorowane były mijane stacje oraz parowóz prowadzący? Jak wyglądały notki prasowe?
Na fotografii z wjazdu pociągu na stację docelową w Krakowie warto zwrócić uwagę na stojący w peronach pociąg pancerny. Odpowiedzi na powyższe pytania udzieli Państwu polecany przez OFP artykuł historyczny http://proskarzysko.pl/czy-wiesz-ze-jozef-pilsudski-ostatnia-droga/
opracowanie: Norbert Tkaczyk
Angielski parowóz tendrzak GWR 5521 z 1927 roku poprowadził wtedy polskie planowe pociągi Przewozów Regionalnych na trasie do Jelcza – Laskowic. Zabytkowa lokomotywa została użyczona na polskie tory przez jej właściciela, Brytyjczyka Billa Parkera.
Parowóz przybył do Polski w kwietniu 2007 roku i po raz pierwszy zaprezentował się na wolsztyńskiej Paradzie Parowozów, która zbiegła się ze 100-leciem tamtejszej Parowozowni. W latach 2008-09 tendrzak GWR 5521 jeszcze wielokrotnie prowadził weekendowe pociągi planowe pomiędzy Wrocławiem Głównym a Jelczem – Laskowicami.
Trochę nietypowo prezentował się skład niewielkiego parowozu z dużo przewyższającymi go zestawami wagonów piętrowych Bipa, jednak pociągi te budziły spore zainteresowanie hobbystów, kolejarzy, jak i okolicznych mieszkańców. W dniu inauguracji przewozów zaprezentowała się także polska lokomotywa elektryczna EP07-1051 zbudowana na podstawie brytyjskiej konstrukcji z lat’60 dla PKP jako seria EU06. Elektrowóz przemalowano w brytyjskie barwy i sygnowano herbem z koroną. Poprowadził on pociąg “Pomorzanin” do Gdyni Głównej.
Ponadto z Wolsztyńskiej szopy przyjechał pociąg specjalny z parowozem Ol49-69 (“The Wolsztyn Experience”) oraz zabytkowy skład prowadzony parowozem TKt48-18 z Jaworzyny Śląskiej. Uroczystość odbyła się w 40. rocznicę wycofania przez koleje British Railways trakcji parowej.
Tekst i zdjęcia: Norbert Tkaczyk. Wszelkie prawa zastrzeżone
Pociąg wyjechał w piątek rano z pod poznańskiego Wolsztyna i podczas 4-ero dniowej imprezy miał odwiedzić m.in. Wrocław, okolice Kępna, Dolny Śląsk, Kotlinę Kłodzką, Częstochowę, Łódź, Kalisz, Zduńską Wolę. Dziś z około 50 minutowym opóźnieniem dotarł do Opola Głównego. W składzie pociągu było 5 historycznie malowanych na oliwkowo pulmanów, w tym 1 wagon salonowy dla drużyny parowozowej i obsługi pociągu.
Wszystkie wagony pieczołowicie odrestaurowano zgodnie z ich wystrojem z lat’80 ub. wieku. Pociąg przyprowadził parowóz serii Ol49 budowy polskiej przeznaczony do obsługi pociągów osobowych. W latach pięćdziesiątych Fabryka Lokomotyw im. F. Dzierżyńskiego (Fablok) w Chrzanowie zbudowała tych maszyn 112 dla PKP i 4 sztuki na eksport dla Korei Północnej. Parowozy tej serii mogły prowadzić pociągi osobowe i nawet lekkie pospieszne z prędkością do 100 km/h. W służbie na PKP używano ich aż do samego zmierzchu trakcji parowej w Polsce, czyli do lat 1992/93.
Egzemplarz który odwiedził nasze miasto pochodzi z Parowozowni Wolsztyn podlegającej PKP Cargo. Obecnie oprócz wielu “zimnych” eksponatów w tej muzealnej jednostce są 2 parowozy czynne “pod parą”, gdzie na co dzień prowadzą one pociągi planowe w kierunku Leszna i Poznania.
NORBERT TKACZYK (tekst i zdjęcia)
OPOLE PL
Zbigniew Tkaczyk (wideo)
Skład przejechał po dwóch odcinkach szlaków kolejowych, które w tym roku obchodzą swoje jubileusze otwarcia do ruchu: 175 lecie – linia Brzeg – Opole a 170 lecie linia Brzeg – Nysa przez Grodków Śląski.
Zapraszamy do obejrzenia foto reportażu zrealizowanego przez Lucynę Sterniuk-Gronek z Sekcji Promocji i Kultury Politechniki Opolskiej, która udostępniła do publikacji materiał.
Przemysław Ślusarczyk
Pociąg czasu brnie nie ubłagalnie do przodu. Czy my współcześni potrafimy zatrzymać czas? Czy posiadamy umiejętność dostrzegania w swoim otoczeniu miejsc wartych odwiedzenia? Jest takie miejsce, zauważyłam je tu, gdzie mieszkam. To miejsce, z którym wiąże się wiele historii i ciekawych opowiastek. Tych historii nie słyszeliście, nie widzieliście – zapraszam Was w podróż pociągiem do przeszłości.
Przedwojenny budynek kolejowy – jeden z przystanków na trasie Opole – Kluczbork. Nazywany jest drewnianą perełką, znajdująca się we wsi Bukowo w woj. opolskim. Przystanek położony jest na 18. km na linii Jełowa –Kluczbork, do którego prowadzi urocza leśna droga. Otwarcie linii kolejowej nastąpiło w dwóch etapach. 1 VIII 1889 r. oddano do eksploatacji odcinek Jełowa – Opole o długości 20 km.
Wokół stacji Bukowo, jak i wokół całej linii kolejowej krążą niezwykłe opowieści. Osoba Hitlera budzi wiele zastrzeżeń, ale jego postać związana jest z tą linią. Okazuje się bowiem, że wiele razy gościł na Opolszczyźnie. We wrześniu 1939 r. jego specjalny pociąg zatrzymał się na jednej ze stacji – stąd jeździł na front. Drugi raz pociąg Hitlera o kryptonimie Ameryka, zawitał na Opolszczyźnie wiosną 1940 r., stąd dowodził atakiem na Jugosławię. W obu wizytach nie byłoby niczego dziwnego, gdyby nie fakt, że są historycy, którzy sugerują istnienie z tego okresu, bunkra sztabowego w okolicy stacji kolejowej w Jełowej. Jeśli rzeczywiście gdzieś on jest, to musi być doskonale zamaskowany.
W czasie II wojny światowej, kiedy ludzie w objęciach głodu i biedy, nie zważali na prawa boskie i ziemskie, kradli, rabowali – często po to, aby ratować życie bliskich i własne. Nietypowym łupem stała się miejscowa krowa. Kiedy rabusie dotarli ze zwierzęciem do przystanku kolejowego, zorientowali się , że transport krowy nie będzie taki łatwy. Odległość z peronu do wejścia pociągu była tak wielka, że zwierzę nie miało szans, aby ją pokonać. Niezbędną kładką stały się dębowe drzwi bukowskiej stacyjki. Co się potem z nimi stało? Zostały wyrzucone głęboko w las. Do dziś ta piękna stacja pozostawiona jest bez drzwi. Wspomina p. Józef Gawleta – emerytowany kolejarz, a zarazem mieszkaniec wsi Bukowo.
Miejscowi ludzi lata istnienia linii kolejowej pamiętają jako bardzo dobre. Był to kiedyś jedyny środek transportu. Wioska dzięki niej tętniła życiem, a na kolei pracowały całe rodziny. Z takiej rodziny pochodzi p. Henryk Krawczyk. Jego ojciec był kolejarzem, a przed wojną budował niejedną linię kolejową w Polsce. W ślady ojca poszedł również p. Henryk i jego brat. Dawniej kolejarzy uważano za arystokratów, maszyniści jeździli w białych rękawiczkach, a idąc do pracy nie mówili: „idę do pracy”, tylko: „idę na służbę” – wspomina p. Henryk Krawczyk.
Rok 1946 zapisał się szczególnie w pamięci miejscowych kolejarzy. Pewnego dnia na peronie stały setki ludzi; dzieci, młodzież, osoby dorosłe i starcy. Wszyscy z walizkami, kobiety trzymały pierzyny, mężczyźni pilnowali rozbiegane dzieci, zmęczeni starcy siedzieli na swoich tobołach, a ich twarze wyrażały tragedię przeżyć. Byli to ludzie z Radomierowic (wsi ok.10 km od Bukowa), których przesiedlano.
Na tej stacyjce upływały też szczęśliwe lata niejednemu dziecku. Pamiętam, że razem z rodzeństwem i kolegami bawiliśmy się w poczekalni, grając w grę podobna do dzisiejszego hokeja. Ławki służyły nam za bramki, nogą lub kijem trafialiśmy piłką w te ławkowe bramki. O były beztroskie chwile spędzone w tym miejscu – opowiada p. Henryk Krawczyk.
Niestety, czas robił swoje. 3 IV 2000 r. zamknięto linię Opole – Kluczbork. Bukowska stacyjka z dnia na dzień zamierała. Bicie jej serca ucichało w gęstwinie okolicznych lasów. Nikt już jej nie podziwiał, nikogo nie interesowały historie z nią związane, a emerytowani kolejarze zadawali sobie pytanie : Czy ich drewniana perełka będzie jeszcze komuś przydatna? A może zarośnie i zniknie jak jej dębowe drzwi? Wyglądała jak Śpiąca Królewna. Czy znajdzie się Królewicz, który ją odczaruje? Odpowiedzi na te pytania, mieszkańcy usłyszeli po pięciu latach. Pojawił się Królewicz. Mówią, że najpiękniejszy uśmiech ma ten, kto wiele wycierpiał. 3 X 2005 r. bukowska stacyjka zaczęła się uśmiechać. Na tory wprawdzie nie powróciły parowozy, ale zastąpiły je żółto – niebieskie szynobusy. Przywrócono jej życie, ale wygląd nie był ten sam. Zdewastowana, zrujnowana wołała : Pomocy! Mieszkańcy podjęli stosowne działania. Odrestaurowano stacyjkę, ustawiono ławki, zasadzono świerki, żywopłot, kwiaty… Królewicz odczarował Śpiącą Królewnę i okazało się, że stacja w chwili odnowienia ukończyła 110 lat. Prawdziwie hucznie obchodzono te urodziny. Bukowski przystanek kolejowy był piękny, odzyskał magię. Niejeden emerytowany kolejarz znów usiadł na ławeczce. Tym razem nie grali w zabawę podobną w hokeja, tym razem z ich ust posypały się wspomnienia, które przetrwały w sercach. Dziś przekazują je młodym.
Szczęśliwie zakończyła się ta historia , warto tu przyjechać, usiąść na ławce i posłuchać bicia serca tej pięknej drewnianej perły Opolszczyzny.
/Magdalena Witek – “Pociąg do przeszłości – Śpiąca Królewna, której na imię Bukowska Stacyjka”/
Każdego roku w pierwszą sobotę września na wspomnianą stację ściągają całe rzesze hobbystów kolejowych wraz ze swoimi familiami oraz znajomymi praktycznie z całego kraju.Jako ciekawostka: niemiecki klub sympatyków parowozów węgiel potrzebny dla tychże maszyn zakupuje w Polsce ze śląskich kopalń. Jest tańszy niż niemiecki, a przy tym gatunkowo idealny do spalania w parowozowych paleniskach. Jest bardzo wydajny, pozwala na 1 tonie przebyć szlak 60 km, a także nie szlakuje za mocno rusztu.Gorąco zapraszam do obejrzenia tego wspaniale zrealizowanego materiału z pięknymi ujęciami pociągu w porannym, wrześniowym słońcu.
Norbert Tkaczyk, Hannover BRD