32 lata temu stacjonował tam spory przekrój serii parowozów jakie pracowały na PKP dawniej i w końcu epoki pary. Na zdjęciach zamieszczonych na niemieckojęzycznym forum prezentują się maszyny prowadzące pociągi planowe w różnych kierunkach od Wolsztyna, m.in. do Nowej Soli czy Opalenicy. Widać porządnie utrzymane obiekty stacyjne. Parowozy serii: Ok22, Ol49, Pt47, Ok1, Ty2 czy wreszcie wspaniale odrestaurowany Ty3!
Obecnie wiele z tych linii kolejowych jest nieczynna, nieprzejezdna czy rozebrana. Parowozy zaś wyszły z czynnej służby i albo oczekują na kosztowną naprawę główną albo też, jak np. Ol49-32, zostały fizycznie skasowane.
17 listopada ukazał się w wersji elektronicznej album fotograficzny “Parowozownia Wolsztyn”.
zdjęcie: Krystyna Okulewicz-Rabij
Autorką tego pięknego i obszernego, monograficznego e-wydania jest Krystyna Okulewicz-Rabij. Elektroniczna publikacja ukazała się w ramach Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w Sieci.
Dokumentuje ona dzień po dniu życie parowozowni, pracę personelu i sprzętu, imprezy kolejowe i przede wszystkim czynne eksponaty muzealne. O Parowozowni w Wolsztynie, którą jest mekką wszystkich miłośników kolei oraz pasjonatów inżynierii kolejowej można pisać wiele. Temat rzeka.
Krystyna Okulewicz-Rabij jest absolwentką dziennikarstwa Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Współautorka kilkudziesięciu albumów, niezliczonej ilości publikacji w mediach na całym świecie z legendarnym National Geographic na czele. Współautorka kilkunastu multimedialnych publikacji elektronicznych dystrybuowanych na całym świecie.
Autorka to także współautorka teledysków i okładek płyt. Stypendystka Marszałka Województwa Śląskiego w dziedzinie Kultury. Trzykrotna laureatka Grand Prix w konkursie Media Kreator. Laureatka III miejsca w kategorii profesjonalnej PISF i NID za film “Maski”.
Nominowana do nagrody głównej konkursu NID i Niepodległa w kategorii profesjonalnej za film “Kilka kadrów o wolności”. Stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w dziedzinie Sztuk Wizualnych.
okładka e-wydawnictwa
Krystyna Okulewicz-Rabij “Parowozownia Wolsztyn”
ISBN: 978-83-7933-032-4
Album został zrealizowaniu dzięki Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w Sieci.
Wolsztyńskie Parady Parowozów obecnie kojarzą nam się z Majówką, długim majowym weekendem czy równolegle trwającymi Dniami Miasta Wolsztyna.
Stacja Wolsztyn, zdjęcie z 1994 roku
Ale czy było tak zawsze? Czy wszystkie 26 imprez tego typu odbyło się w terminie stałym czy ruchomym? Ile Parad odbyło się naprawdę i czy ta pierwsza była rzeczywiście pierwsza?
Parowozownia Wolsztyn już pod koniec epoki pary w Polsce, czyli z końcem lat’80 XX wieku, zaczęła przybierać kształt kolejowego muzeum. Wciąż pracująca i technicznie sprawna rozszerzyła swą działalność o możliwość zwiedzania obiektu hali wachlarzowej wraz z całą przyległą infrastrukturą niezbędną do prowadzenia obsługi parowozów. Z czasem na inwentarz zakładu przybywało coraz więcej odbudowanych serii lokomotyw parowych i powstawały nowe idee ich prezentacji.
Jednym z takich niebanalnych i jak się później okazało, ponadczasowych pomysłów, stały się właśnie słynne na cały świat Parady Parowozów. Pomysłodawcami, a kolejno i organizatorami byli najczęściej sympatycy dawnej kolei z Republiki Federalnej Niemiec czy Anglii. Początkiem lat’90 słowo „Wolsztyn” elektryzowało już hobbistów z najodleglejszych rejonów globu, jak np. Japończyków, Amerykanów, a nawet Australijczyków. Po pierwszych kameralnych pokazach szybko zanikł wszelki ślad, a każda kolejna parada przyciągała tysięczne rzesze widzów.
Już nie tylko sympatyków pary, ale także całe rodziny z dziećmi. Sprzyjał ku temu czas ustalony przez organizatorów jako majowe święta, wolne od pracy i nauki dnie. Jedni przyjeżdżali dla obejrzenia parowozów, poznania ich historii, inni szukali zajęcia czy rozrywki, rodzice dobrze wspominający epokę pary chcieli podzielić się tym ze swoimi pociechami. Impreza przybrała wymiar masowej do tego stopnia, iż ilość przyjezdnych turystów (ok. 15-20 tys. osób) przekraczała liczbę mieszkańców miasta. Przy torach od stacji Wolsztyn aż do parowozowni pojawiły się stragany pełne różności, pamiątek, także tych odpustowych, całkiem niezła gastronomia, odbywały się koncerty, a nawet wybory miss. I to nie byle jakie, bo wybory Miss Świata Parowozów.
Dość mocno zawładnęła wszystkim komercja, ale trzeba to rozumieć, że bez rzesz ludzi oraz pieniądza nie będzie tego miejsca i nie będzie widowiskowych parad stalowych smoków ziejących parą. Komercja ta mocno podzieliła środowisko krajowych hobbistów kolejowych. Jedni uważają za swój święty obowiązek obecność na corocznych spotkaniach, utarło się że jest to tradycja, natomiast druga grupa jest mocno przeciwna takim jak zwą „masowym spędom”. Głównie spowodowane jest to brakiem możliwości wykonania „czystego” zdjęcia czy filmu bez publiczności, tak aby wyglądało to na naturalne.
Mnie osobiście, jako autora tego tekstu, dziwi takie podejście, ponieważ niewiele mamy w kraju możliwości do spotkań ze starą koleją. Nie jesteśmy tak rozpieszczani jak fani z zachodu Europy, ale możemy przeżywać te niezwykłe wydarzenie wspólnie w gronie znajomych. Przedsiębiorcze osoby zawsze znajdą dobry punkt do uwiecznienia pięknych chwil oraz zawarcia nowych znajomości do czego usilnie zachęcam.
Chronologia Parad
Historia Parad Parowozów w Wolsztynie rozpoczęła się wiosną 1991 roku. 22 kwietnia po raz pierwszy na torach zaprezentowało się 10 wspaniałych maszyn. Był to pokaz PKP dla grupy niemieckich sympatyków wg projektu Rolanda Ruschila.
Kolejna, druga parada miała miejsce 28 września także 1991 roku z udziałem 9 parowozów. Również wg scenariusza Rolanda Ruschil.
Trzecia Parada Parowozów odbyła się 17 maja 1992 roku. Z okazji jubileuszu 85-lecia Parowozowni Wolsztyn widzowie podziwiali 10 gorących maszyn parowych (tydzień później we Wrocławiu hucznie obchodzono 150-lecie kolei na Ziemiach Polskich). W tym przypadku organizatorem całości były PKP.
Czwarte spotkanie z parą to 29 sierpnia 1992 roku. Roland Ruschil zorganizował do pokazu aż 11 lokomotyw.
Natomiast piąta z parad miała miejsce 8 maja 1993 roku w której udział wzięło także 11 maszyn. Organizatorem tradycyjnie już był Roland Ruschil. Co dla nas ważne, ta piąta Parada Parowozów jest tą od której liczy się do dziś kolejne wydarzenia.
W ten sposób dowiadujemy się, że oznaczenia corocznych wolsztyńskich imprez są fikcyjne. W pierwszej połowie lat’90, kiedy miejscowa szopa posiadała wiele serii czynnych parowozów, parady odbywały się częściej. Kiedy lokomotyw pod parą zaczęło stopniowo ubywać, zaczęto zapraszać gości z innych muzeów i skansenów kolejowych, zarówno krajowych, jak i zagranicznych.
W bieżącym roku z powodu pandemii koronawirusa nie odbyła się XXVII Parada Parowozów. Trzymamy kciuki, aby było to możliwe w 2021 roku. Jednak aby tak się stało, dziś Muzeum – Instytucja Kultury w Wolsztynie potrzebuje naszego wsparcia. Prawie 30 lat w służbie dla pasażera – turysty. Nie wolno nam zapomnieć.
opracowanie: Norbert Tkaczyk, na podstawie YouTube oraz notatek własnych
Różne są nazwy oficjalne i potoczne, ale niezaprzeczalny jest fakt, iż jest to jedyne, ostatnie takie miejsce na całej kuli ziemskiej, gdzie odbywa się planowy ruch pociągów prowadzony trakcja parową. Dzień w dzień, systematycznie, statystyczny podróżny kupuje bilet na pociąg osobowy i wsiada do składu na którego przedzie, jak dziesiątki lat temu, dopięty jest czynny parowóz.
Na całym świecie w klubach, muzeach, skansenach za taka przejażdżkę trzeba wyłożyć ekstra kasę, a na wycieczkę trzeba czekać tygodniami, miesiącami, gdyż organizowane są jedynie w wyznaczonych z góry terminach. Wolsztyn daje nam tę wolność i przenosi nas w odległy czas, że możemy poczuć klimat kolei parowej, jaki zniknął już ze 2 pokolenia wstecz.
Zaczynało się skromnie. Pierwsze parady tych wspaniałych kolosów odbywały się w kameralnym gronie. Później z roku na rok przybywało sympatyków pary poszukujących namiastki dawnego świata, kolei dzieciństwa, także znanej z opowiadań rodziców czy dziadków. Początkowe grupki entuzjastów przerodziły się w tysiące.
Historia polskich kolei nabrała nowego znaczenia. Parady Parowozów nie były już tylko lokalnymi wydarzeniami dla zagranicznych turystów oraz grupki rodzimych sympatyków kolei. Stały się one mekką dla tysięcy polskich rodzin. Liczba uczestników corocznej Parady przekraczała nominalną liczebność mieszkańców miasta. Najmłodsi poznawali świat, którego z racji daty urodzenia, nie mieli okazji poznać. Starsi z rozrzewnieniem wspominali dawne dzieje. Tego wszystkiego nie wolno nam zaprzepaścić i zapomnieć.
Dziś, kiedy pandemia koronawirusa zburzyła porządek ekonomiczny świata, w tym także Parowozowni Wolsztyn, naszym obowiązkiem jest nie pozwolić odejść jej w niebyt. Jeśli znów chcemy gromadnie spotykać się na kolejnych Paradach i podziwiać cuda dawnej techniki, które podbiły świat czy też skorzystać z planowego przejazdu pociągu z parowozem, powinniśmy rzucić koło ratunkowe dla tego jedynego w świecie obiektu.
Przedstawiamy dziś materiał sprzed ponad 30 laty, który mówi o początkach tego niezwykłego miejsca. Nie możemy pozwolić, aby po tylu latach przerwana była ta historia, a onegdaj graniczna stacja, stała się martwym skansenem.
W Tygodniku Kolejarza “SYGNAŁY” w 1989 roku kolega Paweł Terczyński opisywał narodziny tego niezwykłego dla nas miejsca. Choć ubyło czynnych serii parowozów, a za wstęp trzeba zapłacić, to stawiamy na utrzymanie przy życiu naszej kolejowej perły. Zapraszamy do lektury.
opracowanie: Norbert Tkaczyk, źródło: Tygodnik Kolejarza "SYGNAŁY" nr 31/1989.
O tym miejscu dla wielu kultowym napisano dziesiątki artykułów i prac oraz uwieczniono w niezliczonej ilości zdjęć i filmów. Majowa Parada Parowozów stała się marką samą w sobie, ściągającą niezliczoną ilość miłośników trakcji parowej – z całego świata.
Parowozownia jest ewenementem na skalę światową, skąd regularnie na wielkopolskie szlaki wyjeżdżają parowozy, by prowadzić planowe pociągi pasażerskie. To unikatowe muzeum techniki kolejowej oraz kolekcja nadal sprawnych parowozów. Placówka to europejskie dziedzictwo inżynierii kolejowej, która wielokrotnie ocaliła od zapomnienia ponadczasowe eksponaty. W tak szczególny sposób wpisują się w krajobraz linii kolejowych Wielkopolski oraz są perełkami na licznych jazdach specjalnych czy wystawach.
Rok 2020. Niestety – pandemia, odwołanie Parady Parowozów, zamknięcie placówki na 3 miesiące spowodowały, że Parowozownia znalazła się w trudnej sytuacji.
Jak informują zarządcy Parowozowni Wolsztyn miesięczny koszt utrzymania parowozowni oscyluje w granicach 300-350 tys. złotych. Istotą działania się fakt, że nieraz bardzo leciwe parowozy dokonują rzeczy niemożliwych. Nadal prowadzą regularne składy pasażerskie – rozkładowe, bezbłędnie i punktualnie wykonując jazdy nawet w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych – o czym wielokrotnie informowano.
Wg informacji zawartej na stronie PW placówka ma w swoich zbiorach m.in.: używany po wojnie w hucie Szczecin bezogniowy parowóz TKb b4 z 1912 roku (najstarszy eksponat), biorący udział w filmach “Pianista”, “Miasto z morza” Ok1-359 – rocznik 1917. Trzycylindrowy Ty1-76 (1919), czy jedyny zachowany na świecie parowóz Tr5-65 (rocznik 1921). Znajdziemy tu najstarszy polski parowóz Ok22-31 (1929) oraz najszybszy Pm36-2 zwany “Piękną Heleną” z 1937 roku. Te dwa ostatnie są własnością Stacji Muzeum w Warszawie.
Placówka bardzo pilnie potrzebuje remontu liczącej przeszło 100 lat hali parowozowej. Obiektowi realnie może grozić katastrofa budowlana. Bieżących napraw wymagają trzy działające lokomotywy. Pozostałe ciągłej, specjalistycznej konserwacji.
Wszelkie informacje na temat kwesty na rzecz Parowozowni Wolsztyn znajdują się TUTAJ.
opracowanie: Przemysław Ślusarczyk (na podstawie strony PW oraz PolskieRadio24.pl)
zrzut fragmentu artykułu z PolskieRadio24.pl – “Potrzebna pomoc dla Parowozowni Wolsztyn. To unikatowy obiekt w skali świata”
To dla nas miła niespodzianka, że publiczna, największa rozgłośnia radiowa zauważyła naszą publicystykę dotyczącą Parowozowni Wolsztyn. Artykuł prezentowany w tekście jest jednym z wielu artykułów Norberta Tkaczyka współtworzącego stronę OFP, prezentującego placówkę w Wolsztynie.
Dziś w południe odbywa się jazda próbna parowozu pospiesznego Pt47-65 z Parowozowni Wolsztyn.
Tender “pety” naprawiono w warsztatach w Wągrowcu, a usterki parowozu usunięto w miejscowej szopie. Jazdę próbną zaplanowano na trasie do Grodziska Wlkp. i z powrotem.
próbny wyjazd Pt47-65 do Grodziska, autor zdjęcia: Wojciech Lis
Niedziela 8.03 była wyjątkowa nie tylko ze względu na Międzynarodowy Dzień Kobiet.
Była także z powodu unikatowej okazji sfotografowania parowozu PKP z dwoma tendrami!
Jak podaje burmistrz Wolsztyna oraz sympatyk kolei, Wojciech Lis na stronie www.parowozy.com.pl w najbliższą niedzielę 8 marca parowóz Ol49-59 zaprowadzi na przegląd okresowy do warsztatów w Wągrowcu tender parowozu Ol49-69, a w drodze powrotnej przyprowadzi naprawiony dłuższy tender od maszyny pospiesznej Pt47-65.
Była to nie lada gratka dla fanów parowozów i nieczęsta okazja do uwiecznienia takiego składu.
Dla odmiany dzisiaj trochę danych dotyczących jednego z najbardziej znanych miejsc na kolejowej mapie Europy i nie tylko.
500 kilometrów – tyle obecnie tygodniowo przejeżdżają
wolsztyńskie parowozy prowadzące osobowe pociągi planowe do Leszna, Zbąszynka
bądź Poznania.
8 stanowisk posiada wachlarzowa hala parowozowni.
3 parowozy są w stanie czynnym z 24 zebranych w
Wolsztynie eksponatów. Pod parą możemy spotkać wymiennie: Pt47-65, Ol49-59 oraz
Ol49-69.
12 597 mieszkańców posiada miasto Wolsztyn według
ostatniego spisu na 31 grudnia 2018 roku. Liczba ta niemalże podwaja się
podczas Dni Wolsztyna i corocznych Parad Parowozów!
2 obrotowe żurawie do nawęglania parowozów znajdują
się na terenie muzealnej parowozowni.
1907 rok – ukończono budowę hali dla parowozów (wtedy
4-stanowiskowej). 2 lata później szopa miała już komplet, 8 stanowisk.
20,5 metra – to średnica wolsztyńskiej obrotnicy. W
1949 roku przedłużoną ją z początkowych 16 do 20 metrów, a następnie w 2002
roku o kolejne pół metra.
103 000 kilogramów waży w stanie służbowym parowóz
Pt47-65.
100 kilometrów na godzinę maksymalnie może uzyskać
parowóz osobowy serii Ol49.
2007 to rok rejestracji Towarzystwa Przyjaciół
Wolsztyńskiej Parowozowni.
„5” – Miss Świata Parowozów 2011, Patrycja
Dorywalska, wzięła udział w Miss Polonia 2012, gdzie znalazła się w finałowej
piątce konkursu.
1886 – w tymże roku otwarto linie kolejową z
Wolsztyna do Zbąszynia.
1991 rok – na zamówienie niemieckich sympatyków kolei
zorganizowano w Wolsztynie pierwszą Paradę Parowozów.
27 kwietnia 2006 roku specjalny pociąg z dwoma wolsztyńskimi parowozami Ol49 zawitał na stację Opole Główne.
Osobowo-towarowy skład na zamówienie sympatyków kolei z Europy Zachodniej końcem kwietnia 2006 roku przemierzył szlak od Wolsztyna do Wolsztyna poprzez Śląsk, odwiedził także wrocławski port nad Odrą.
Wspomnianego dnia parowozy Ol49-23 i Ol49-111 wraz z wagonami towarowymi oraz dwoma pulmanami klasy 1 zatrzymały się na planowy postój w Opolu. Był to pociąg specjalny relacji Katowice – Wrocław Główny.
Kilka dni wcześniej skład w odwrotnym układzie parowozów przejeżdżając przez Ziemię Opolską miał postoje w Kluczborku oraz Oleśnie Śląskim. 28 kwietnia parowozy wraz z wagonami towarowymi pozowały do zdjęć w porcie we Wrocławiu.
Kolejnego dnia “oelki” w podwójnej trakcji udały się w podróż powrotną do Wolsztyna, aby tam zaprezentować się na corocznej Paradzie parowozów.
Opracowanie i zdjęcia: Norbert Tkaczyk, Hannover BRD, wszelkie prawa zastrzeżone
Parowozownia Wolsztyn jest poważną instytucją kultury wciąż prowadzącą ruch planowy pociągów za pomocą trakcji parowej. Przez okrągły rok przybywają tam całe rzesze entuzjastów kolejnictwa i sympatycy pary niemalże z całego świata.
Dlatego tak ważna jest dbałość o historyczne szczegóły prowadzonej działalności. W ostatnim czasie nie było z tym najlepiej, ponieważ do wiekowych parowozów dopinano kolorowe wagony nieprzypominające w niczym, poza kształtem, dawnych pociągów ze szlaków PKP. Całość prezentowała się abstrakcyjnie, niczym kolejka z wesołego miasteczka. Dobrą wieścią dla hobbystów starej kolei jest fakt, że pierwszy z wagonów 120A w zielono-oliwkowych barwach, zgodnych z oryginałem, przybył już do Wolsztyna po naprawie i już obsługuje pociągi parowe.
Na pełnię szczęścia musimy jednak poczekać do maja, kiedy Parowozownia będzie w posiadaniu dwóch takich wagonów, co złoży się na cały zestaw pociągów do Leszna (pn-pt) oraz Poznania (sb). Fakt ten jest tak istotny dla sympatyków, że niezwłoczne info pojawiło się na niemieckim forum internetowym.
Kolejną fantastyczną wieścią jest powrót do służby parowozu pospiesznego Pt47-65, który w przyszłym tygodniu przejdzie próby jazdy pod ciśnieniem. Jeśli wszystko przebiegnie pomyślnie, to ujrzymy tę przepiękną maszynę pod parą na najbliższej Paradzie Parowozów, która odbędzie się 4 maja br.
Dzisiejsza Parowozownia Wolsztyn dysponuje jedynie dwoma czynnymi parowozami i obsługuje najprostsze oraz najkrótsze połączenia osobowe. W dni powszednie planowy pociąg z trakcją parową możemy spotkać na linii do Leszna, a w soboty do Poznania.
Jeszcze dwie dekady wstecz, kiedy to wolsztyńska szopa naprawdę tętniła życiem, a sprawnych do jazdy było około dziesięciu parowozów pospiesznych, osobowych jak i towarowych, realizowano także dalsze połączenia do Wschowy (dawny węzeł kolejowy położony pomiędzy Lesznem a Głogowem).
W dni powszednie popołudniowy skład z Wolsztyna przez Leszno docierał do oddalonej kolejne 2 stacje dalej, do Wschowy. Choć od Leszna było 19 km, to po drodze znajdowała się tylko jedna stacja, Lasocice. We Wschowie pociąg złożony z 3 wagonów Bh meldował się krótko przed godziną 15-tą. Podczas kilkunastominutowego postoju parowóz oblatywał wagony zmieniając kierunek czoła pociągu, by analogicznie jak legendarny westernowy skład do Yumy, punktualnie o 15:10 wyruszyć w drogę powrotną do Leszna.
Pomimo, iż dzięki powrotowi trakcji parowej połączenie to cieszyło się sporą popularnością wśród sympatyków z Niemiec, Anglii, a nierzadko nawet dalekiej Japonii, szybko (od rozkładu jazdy 2000/01) zostało zastąpione trakcyjnymi pojazdami spalinowymi. Wcześniej, bo już w I połowie lat’90, podobny los spotkał szlaki do Sulechowa oraz Nowej Soli przez Kolsko, Konotop obsługiwane parowozami z wolsztyńskiej szopy. Skutkowało to zawieszeniem ruchu osobowego, a w konsekwencji w krótkim odstępie czasu zamknięciem obu linii.
Tekst i zdjęcia: Norbert Tkaczyk, Wszelkie prawa zastrzeżone
Kiedyś punktualność była w cenie – zagarki regulowano w takt przyjeżdżających i odjeżdżających pociągów P.K.P.
Pomimo panujących trudniejszych warunków, spowodowanych opadami śniegu oraz lekkim mrozem, sędziwa trakcja parowa daje sobie radę. Dziś, w sobotę 26 stycznia, pociągi do i z Poznania prowadzone parowozem Ol49-69 kursowały planowo, co do minuty.
Ktoś zada pytanie: Cóż w tym pięknego? Lecąca para, zwykłe wagony i przejeżdżający parowóz?
Dla jednym będzie to wspomniana odpowiedź, dla innych 7 kadrów, w których po raz kolejny uchwycono codzienne życie ostatniej parowozowni w Polsce i w Europie, w której parowozy są wykorzystywane do obsługi regularnych linii pasażerskich i jazd specjalnych, pociągów turystycznych.
Parowozownia to między innymi historia polskiej i zagranicznej inżynierii na czele z parowozem Pm36-2 z 1937 roku, zwanym „Piękną Heleną” oraz pierwszym polskim parowozem osobowym Ok22-31 z roku 1929. To także park 30 parowozów oraz 19 historycznych wagonów i pojazdów szynowych – użytkowych.
Kolekcja jest przykładem unikalnego, europejskiego dziedzictwa historii techniki, dziedzictwa ponad granice, łącząca inżynierię kolejową budowaną przez pokolenia odrzuciwszy przekonania, przynależność kulturową i społeczną, budowa z duchem czasu.
zdjęcia z kamery internetowej Parowozowni Wolsztyn – Norbert Tkaczyk
Nadzwyczaj żwawy okazał się dzisiejszy sobotni poranek 13 października 2018 roku w Parowozowni Wolsztyn. Jeszcze przed świtem po terenie stacji krzątały się dwa parowozy serii Ol49.
Naszym zdaniem, widok był wyśmienity, a gratka dla fotoamatorów których było kilku, nieczęsta. Oceńcie Państwo sami. Serdecznie zapraszamy do przeglądu galerii wykonanej dzięki wolsztyńskim kamerom miejskim.
W niedzielne południe, krótko po godzinie 12 na peron 5 opolskiego dworca głównego, wjechał pociąg specjalny prowadzony parowozem serii Ol49. Ten niezwykły skład zorganizowano w ramach cyklicznego projektu “Nostalgia 2018” – pociągiem z parowozem po Polsce przez TurKol Turystyka Kolejowa.
Pociąg wyjechał w piątek rano z pod poznańskiego Wolsztyna i podczas 4-ero dniowej imprezy miał odwiedzić m.in. Wrocław, okolice Kępna, Dolny Śląsk, Kotlinę Kłodzką, Częstochowę, Łódź, Kalisz, Zduńską Wolę. Dziś z około 50 minutowym opóźnieniem dotarł do Opola Głównego. W składzie pociągu było 5 historycznie malowanych na oliwkowo pulmanów, w tym 1 wagon salonowy dla drużyny parowozowej i obsługi pociągu.
Wszystkie wagony pieczołowicie odrestaurowano zgodnie z ich wystrojem z lat’80 ub. wieku. Pociąg przyprowadził parowóz serii Ol49 budowy polskiej przeznaczony do obsługi pociągów osobowych. W latach pięćdziesiątych Fabryka Lokomotyw im. F. Dzierżyńskiego (Fablok) w Chrzanowie zbudowała tych maszyn 112 dla PKP i 4 sztuki na eksport dla Korei Północnej. Parowozy tej serii mogły prowadzić pociągi osobowe i nawet lekkie pospieszne z prędkością do 100 km/h. W służbie na PKP używano ich aż do samego zmierzchu trakcji parowej w Polsce, czyli do lat 1992/93.
Egzemplarz który odwiedził nasze miasto pochodzi z Parowozowni Wolsztyn podlegającej PKP Cargo. Obecnie oprócz wielu “zimnych” eksponatów w tej muzealnej jednostce są 2 parowozy czynne “pod parą”, gdzie na co dzień prowadzą one pociągi planowe w kierunku Leszna i Poznania.
NORBERT TKACZYK (tekst i zdjęcia)
OPOLE PL
Zbigniew Tkaczyk (wideo)
Miss Polonia, Miss Polski, Miss Nastolatek, Miss Lata, Miss Kolonii… to tytuły, które bezbłędnie kojarzymy z urodą, z pięknymi kobietami, dziewczynami. W latach 2004-11 w pod poznańskim Wolsztynie organizowano nawet Miss Świata Parowozów, międzynarodowy konkurs dla urodziwych dziewcząt. Jednak tylko nieliczni wiedzą, że także… polskie parowozy miały swój konkurs piękności.
W 1929r. “Technika Parowozowa” ogłosiła ciekawy konkurs na najładniejszy parowóz PKP. Tytuł miss czy mistera zdobyła seria Ok22. Na drugim miejscu znalazły się lokomotywy Ty23, a ostatnie miejsce na podium należało do Os24. Oczywiście maszyniści nadsyłając do redakcji swój typ, musieli uzasadnić wybór. Jako zalety ulubienicy zgłaszali okazałość i prezencję. Bliżej określano te cechy następująco: “piękną budowę tworzy harmonijna całość: 3 koła wiązane, 2 koła wózkowe w zespole z delikatnym mechanizmem (ruchowym i rozrządu pary) – dają ładny wygląd”. Pozostałe walory, to: “kształtna dymnica, ładny wąski zbiornik i piasecznica, proporcjonalny, krótki komin, piękna ukośna budka, ładny lakier podnoszący piękno, udatne położenie kotła, efektowność biegu”.
Niestety w całych dziejach PKP konkurs na Miss Parowozowej Elegancji ogłoszono jedynie raz. Słusznie więc, można uważać wolsztyński parowóz Ok22-31 za prawowitego przedstawiciela kolejowej korony.
Z okazji powrotu do turystycznej służby parowozu pospiesznego serii Pt47-65 (Wolsztyn), warto przypomnieć sobie sylwetkę tych legendarnych pojazdów trakcyjnych.
Załączam archiwalny artykuł z MŁODEGO TECHNIKA nr 1/1987.
Nie pamiętam od ilu już lat środki masowego przekazu za pośrednictwem dziennikarzy oraz osób udzielających wywiady informują nas, że nasza, polska parowozownia Wolsztyn jest tą ostatnią na świecie z ruchem planowym wykonywanym przez parowozy.
Przez cały ten czas jednak owym wypowiedziom towarzyszyła niepewność. Zawsze podkreślano, że jest to PRAWDOPODOBNIE ostatnia taka parowozownia w Europie, a nawet na świecie. W tym miejscu wspominano koleje chińskie, które to również prawdopodobnie, ruch planowych pociągów parowych jeszcze nie dawno utrzymywały. Wszak ostatnie parowozy w Chińskiej Republice Ludowej zeszły z taśmy produkcyjnej na przełomie lat’80/90. Z całą pewnością był to ostatni kraj z tak dużym odsetkiem praktycznie nowych pojazdów epoki pary. Jednakże chiński wzrost gospodarczy dość szybko je unicestwił i odstawił na boczne tory.
Od czasu zmiany ustrojowej i oficjalnego zakończenia eksploatacji lokomotyw parowych w Polsce, parowozownia Wolsztyn przez kilkanaście lat prowadziła nieprzerwanie ruch planowych pociągów parowozami. Działo się tak jeszcze w 2014r. Obecnie po wymuszonej brakiem czynnych maszyn przerwie, powstała szansa na powrót do tradycji. Czy na dzień dzisiejszy Wolsztyn jest tą ostatnią czynną szopą z dymiącymi pojazdami?
Otóż nie! Na terenie Bośni pracują na co dzień ostatnie parowozy serii 33 (PKP Ty2/42). Prowadzą ruch towarowy, przechodzą regularne naprawy bieżące, średnie oraz główne. Skąd w Bośni i Hercegowinie wzięły się czynne parowozy, których w 2000r. było jeszcze kilkanaście? Jak wiemy, jest to część dawnej Jugosławii w latach 1992-95 zgnębionej wojną domową. Podczas każdej wojny zawsze występują spore utrudnienia z transportem, problemy z niedoborem środków transportu, a po wojnie wielkie zniszczenia infrastruktury oraz pojazdów. Dlatego w Bośni wróciły do łask maszyny praktycznie niezależne od warunków atmosferycznych i logistycznych.
Najnowszy, niemieckojęzyczny zeszyt “LOK Magazin” nr 6/2016 traktuje właśnie o tym temacie. Artykuł zawiera zdjęcia z października ub. roku. Jak widać, parowozy na terenie d. Jugosławii wciąż ciężko pracują, dzień w dzień dostarczając potrzebnych towarów i surowców.